Zbliża się już 72 rocznica tej strasznej tragedii pacyfikacji wsi Jamy przez niemieckich okupantów. Tragedia, w której zamordowano w okrutny sposób niewinnych 152 mieszkańców i spalono doszczętnie domostwo z całym dobytkiem pokoleń.
Zginęła ponad 1/4 mieszkańców wsi, pozostali przy życiu tylko ci, którzy widząc nadciągające zagony okupanta, zdołali zbiec przez olszyny do wsi Bójki i Babianki i do Ostrowa Lubelskiego oraz część pozostających na wsi, którzy schronili się przed ogniem i szczęśliwie mogli wytrzymać straszną pożogę. Myślami wciąż wracam do tych przeżyć i wspominam cierpienia osób rannych i konających, będących bez pomocy i ratunku. Tak cierpiał mój ukochany Tatuś postrzelony w okolicy żołądka, w wyrwanym ciałem na plecach o wielkości pięści dwunastoletniego dziecka. Znikąd pomocy nie można się było spodziewać, a ja swoją koszulą usiłowałem zatkać tę wielką ranę ale tylko powodowałem większy ból. Z tych mieszkańców, którzy przeżyli tę straszną tragedię, pozostało może ok 20 osób. Bardzo się radujemy, że władze miasta Ostrowa Lubelskiego pamiętają o naszej wiosce. Również księża z naszego parafialnego kościoła, pamiętają w rocznicach o modlitwie za dusze poległych mieszkańców. Wdzięczność swoją mamy dla tylu instytucji miasta Ostrowa oraz przyległych sąsiednich gmin, za udział w nabożeństwach i obchodach rocznicowych. Rangę uroczystości podnosi udział władz powiatowych i wojewódzkich.
Jako mieszkaniec tej wsi, który przeżył piekło tej tragedii, z wielką odpowiedzialnością stwierdzam, że ci, którzy ponieśli męczeńską śmierć 8 III 1944 roku na Jamach, wszyscy byli chrześcijanami i gorliwymi patriotami, wielbiącymi Pana Boga i kochającymi Ojczyznę. Wspomniałem to dlatego, żeby nasza kochana młodzież i przyszłe pokolenia czerpały nauki modlitwy i służby naszej Ojczyźnie z tej tragicznej historii. Z wielkim szacunkiem pochylam czoło, jako wyraz wdzięczności miejscowym i okolicznym nauczycielom i stowarzyszeniom kultury, za promowanie autentycznej historii i prawdy o przyczynach tragedii. Dla zachowania pamięci pomordowanych została wybudowana kaplica na Jamach w miejscu męczeństwa Unitów oraz gromadzenia ciał pomordowanych w czasie pacyfikacji. Ta wspaniała kaplica ułatwiła uczęszczanie na Msze Święte w niedziele i święta oraz modlitwy do Matki Najświętszej w Maju i do Serca Jezusowego w Czerwcu mieszkańcom Jam a nawet sąsiednich wiosek. Ozdobiła też naszą dotąd ponurą wieś, upiększając ją swoją krasą przy wjeździe od strony Ostrowa. Przyczyniła się też do integracji tak rozbitej po pacyfikacji społeczności. W wyniku tej integracji i powstałej fundacji na rzecz spacyfikowanej przez Hitlerowców wsi Jamy, część młodzieży, szczególnie uboga i zdolna, mogła uzyskać stypendium na kontynuowanie nauki. Taką pomoc uzyskały 24 osoby w ciągu ostatnich czterech lat w gminie Ostrów Lubelski.
Można postawić pytanie: dlaczego tylu byłych mieszkańców naszej tak srogo doświadczonej przez okupanta wsi, żyje tym bolesnym syndromem przez tyle lat. Odpowiedź mogę udzielić sam w przekonaniu, że powodem tego jest wielka miłość rodziców do dzieci oraz miłość rodzinna bliskich a nawet sąsiadów. Ta miłość wynikała ze wspólnych przeżyć i doznań, związana z Bożą Miłością, którą kultywowano przez modlitwę i śpiew, stosownie do każdego etapu roku kościelnego, a nade wszystko stosowana w życiu codziennym mieszkańców. Chociaż uczestnikiem życia na Jamach byłem do 12 roku życia, a później przechodziłem różne koleje, w różnych środowiskach społecznych (od skrajnej nędzy zaraz po spaleniu i wielkiego niedostatku w każdej dziedzinie, do życia wystarczająco dostatniego) był to dla mnie jak i dla innych dawnych mieszkańców naszej wsi powód tego przywiązania. Swoje autentyczne odczucia ująłem w wierszu „Moja wioska rodzinna”
Moja Wioska Rodzinna
Ty mnie oczekujesz
Zawsze mnie przywitasz
W potrzebie pomożesz
O zdrowie zapytasz
Słoneczkiem ogrzejesz
Wiaterkiem ochłodzisz
Razowcem z masełkiem
Po trudach odgłodzisz
Ty zawsze mnie przyjmiesz
Pomożesz gdy trzeba
Dasz odczuć że tutaj
Jest mój skrawek nieba
Tu mój ślad odnajdziesz
Gdzie był stary dom
Przypomnisz raj rodzinny
Co runął jak grom
Tu ślady mych Dziadów
Tutaj ich mogiły
Tu me bose nogi
Po rosie chodziły
Tu kogut swym pianiem
Budził mnie ze snu
Beztroskie dzieciństwo
Spędziłem ja tu
Więc grzany tęsknotą
Powracam do ciebie
Witam kwiaty, drzewa,
Łuk tęczy na niebie
Wszystkie piękne barwy
Do dziś mi się śnią
I żal za przeszłością
Wylewany łzą
Józef Wolski, 2016